niedziela, 10 marca 2013

Rozdział 4

~muzyka~
Z naszego pocałunku wyrwało mnie pukanie do drzwi. Szybko odskoczyłam do Zayn'a Malika jakby jego malinowe wargi właśnie zaczęły mnie parzyć, a następnie przetarłam usta dłonią jakbym chciała przez to usunąć wszelkie niewidzialne dowody na to co właśnie przed chwilą zaszło. Już po chwili w pokoju znalazła się blond piękność. Najwidoczniej niczego się nie domyślała ponieważ uśmiech nie schodził z jej różowatej buzi. Na ten widok odetchnęłam z ulgą i uśmiechnęłam się w jej stronę.
- O, tu jesteś. Wszędzie Cię szukałam skarbie. Ale nie ważne.. Przyszłam dać Ci parę moich rzeczy abyś mogła w nich się przespać, jednak chyba już sama sobie poradziłaś i zorganizowałaś ubrania od Louis'a.- Te słowa Perrie skierowała do nas obu. Najpierw do swojego skarba Zayn'a, a następnie do mnie. Dopiero teraz zwróciłam na to uwagę, że dziewczyna trzyma ubrania w swoich smukłych dłoniach.
- Dziękuję Ci Perrie, ale jak sama stwierdziłaś, poradziłam sobie już. A Louis chyba nie będzie miał nic przeciwko temu, że podebrałam z jego szafy jedną z koszul. - Znałam na tyle Louis'a, że wiedziałam, iż mówię prawdę. Chłopak ma wielkiego bzika na punkcie swoich rzeczy, jednak mi zawsze wszystkiego odstąpi bez zbędnego proszenia godzinami. Najwidoczniej taki już mój urok.
- Na pewno nie będzie miał Tobie tego za złe. Lubi Cię i to bardzo. - Skwitowała z radosnym uśmiechem Perrie. Na jej słowa spojrzałam na lekko poirytowanego Zayn'a cały czas siedzącego na łóżku z dobry metr ode mnie. - W takim razie chciałam Ci jeszcze raz bardzo podziękować za to, że dzisiaj tu przyjechałaś i pomogłaś nam poprawić moje pomysły. Jesteś rewelacyjna.
- Dobrze Perrie chodźmy już. Rose na pewno jest bardzo zmęczona i z wielką ochotą położyłaby się już spać. - Odpowiedział za mnie wstający Zayn. Najwidoczniej wyczuł idealny moment ucieczki zanim bym jeszcze zmieniła zdanie co do ślubnych dekoracji i dodała tam coś jeszcze bardziej obciachowego. - Dobranoc. Kolorowych snów. - Skwitował trzymając za biodra blondynkę i prawie wypychając ją z pomieszczenia. Przesłałam mu delikatny uśmiech na co on puścił w moją stronę perskie oczko.
- Dobranoc Wam. - I takim sposobem znów zostałam sama w brązowym pokoju należącym do Tomlinson'a. Ułożyłam się po lewej stronie łóżka. Zawsze wolałam nie wiedzieć czemu spać bliżej okna. Po jakimś czasie zaczęłam robić się senna. Bardzo chciałam poczekać na Louis'a aby z nim porozmawiać, jednak on za nic nie chciał się pokazać w swoim pokoju. W końcu już odpuściłam i zamknęłam oczy chcąc zasnąć.
- Już jestem. Stęskniłaś się za mną prawda?! Przepraszam ale chłopacy mnie zagadali odnośnie naszego zespołu, a jak się o tym gada to czas leci nie ubłagalnie szybko. - Tak jak myślałam. Kiedy w końcu stanę się zmęczona i będę miała ochotę się położyć spać to odnajdzie się zaginiony chłopiec w pasiastej bluzeczce oraz czerwonych spodniach. Podniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam na Louis'a, który właśnie ściągał z siebie spodnie oraz bluzkę. Jakoś zawsze próbowałam unikać spoglądania na jego prawie, że nagie ciało. Bałam się, że przyłapie mnie na tym Zayn i pojawią się nikomu niepotrzebne sprzeczki. Ale teraz miałam do tego prawo. Mogłam napalać się na jego nagi, umięśniony tors na którym można było odnaleźć parę tatuaży. Chyba nawet robiłam to zbyt długo, albo moje oczy przepełniły radosne iskierki, ponieważ szatyn się melodyjnie zaśmiał. Wspominałam już o tym, że chłopak ma cholernie zaraźliwy śmiech? Nie?! W takim razie wspomnę o tym jeszcze raz. JEGO ŚMIECH PO PROSTU POTRAFI ZABIĆ! Nawet całkowity pesymista przy nim zacząłby się śmiać. Nie byłam gorsza i również to uczyniłam. - Czy Ty masz na sobie moją koszulę?- Słysząc jego słowa przytaknęłam delikatnie głową nie zwracając zbyt dużej uwagi na lekko przymrużone oczy pana Marchewki.
- Tak mam. Ładna prawda?- Chłopak zaśmiał się ponownie, tylko tym razem z moich słów
- Tak masz rację, ładna. Ale na pewno tą pięknością nie równa się drobnej blondyneczce, która ją właśnie na sobie ma. - Stwierdził również siadając na łóżku naprzeciw mnie. Na te słowa delikatnie się zarumieniłam. Miałam ten cholerny problem, że nie potrafiłam opanować takich uczuć. Jedno słowo i PACH! Już ukazują się różowate rumieńce. Opuściłam głowę delikatnie w dół aby chłopak tego nie zauważył, jednak się nie udało ponieważ już po chwili jednym palcem uniósł mój podbródek czego wynikiem było spojrzenie prosto w jego niebieskie oczy, w których bez problemu można było odnaleźć całą gromadkę przepełnionych szczęściem ogników.
- Tak cholernie stęskniłem się za tymi rumieńcami. Brakowało mi ich i brakowało mi Ciebie. Dlaczego nie dawałaś znaków życia?- Mimo, że już dobrowolnie wpatrywałam się w jego tęczówki to on i tak, i tak nie odciągnął swojej dłoni od mojej twarzy. A nawet wręcz przeciwnie. Ułożył ją na moim prawym poliku i opuszkiem kciuka przejechał miejsce, w którym większości pojawiają się moi różowi towarzysze.
- Przepraszam Lou. Nie chciałam abyście wy też stracili na tym. Ale byłam przekonana, że Zayn na pewno powiedział wam swoją wersję wydarzeń i na pewno macie mi coś za złe, coś co może wcale nie miało miejsca w moim życiu. Przecież to, Zayn pierwszy się z całą waszą czwórką przyjaźnił, a ja pojawiłam się długi czas po tym. Nie chciałam Cię zranić. Chciałam tylko raz na zawsze zapomnieć o Zayn'ie. Już prawie mi się to udało osiągnąć, aż przedwczoraj nie poznałam nowej pary i znów ten cały bajzel pojawił się na nowo. - Mówiąc to ułożyłam swoją smukłą dłoń na jego zawsze zimnej dłoni, która teraz spoczywała na moim poliku. Bacznie lustrował moją twarz wzrokiem i wsłuchiwał się w każde słowo jakby od tego zależało jego życie. Chyba tak wygląda człowiek zakochany. Ciekawe czy ja te 2 lata temu też tak wyglądałam razem z Zayn'em. Moim zdaniem gdyby teraz porównać Louis'a z Zayn'em takim jaki był na studiach, to Lou  mimo, że nic nas nie łączy okazuję mi o wiele więcej skruchy, troski, szacunku i przede wszystkim miłości, a Zayn słuchał bo musiał. Jednym uchem mu wlatywało, a drugim wylatywało i to by było na tyle.
- Rozumiem. Ale na przyszłość pamiętaj Rose, że zawsze będziemy stali za Tobą murem. Może i masz rację, że Zayn jest naszym przyjacielem, ale wiemy jaką ma czasem bujną wyobraźnie i nie zawsze uważamy, że robi coś słusznie i się z nim nie zgadzamy. A jeśli chodzi o mnie, to nie ważne czy postąpiłabyś dobrze czy źle zawsze masz we mnie wsparcie i to na pewno o wiele większe niż u reszty. Przecież bardzo dobrze o tym wiesz i to już od wielu lat. Jesteś naszym oczkiem w głowie, o które trzeba się troszczyć aby znów nam gdzieś nie zwiało na parę lat.- Słysząc te słowa po prostu nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Louis miał w takich sprawach umysł jak jakiś pediatra, który rzuca właśnie takimi tekstami, które na prawdę jest trudno przebić. Teraz poczułam, że na prawdę Lou nie jest mi obojętny. On widząc moje zagubienie na twarzy chyba do tego samego doszedł ponieważ delikatnie przybliżył twarz do mojej, a następnie złożył na moich wargach prawie, że niezauważalny pocałunek. Pragnęłam go. Wiedziałam, że on mnie w tym momencie też. Dał mi do zrozumienia, że już od naszego pierwszego spotkania zawsze byłam dla niego najważniejszą osobą i zawsze na mnie czekał. Troszkę zdziwił mnie czyn szatyna. W końcu to był pierwszy nasz pocałunek. Chłopak często tego próbował ale za każdym razem go odpychałam. Tym razem nie miałam zamiaru tego zrobić. Gdy chłopak delikatnie odsunął się ode mnie, ja uśmiechnęłam się radośnie w jego stronę, a następnie to ja naparłam na niego i zaczęłam całować jego ciepłe wargi. Szybko odwzajemnił to przez co narodził się między nami subtelny, namiętny oraz pełen uczuć pocałunek, którego zapamiętam chyba już na zawsze. A jeśli nawet nie to zrobi to za mnie sam Louis. Chyba Tomlinson pragnął znacznie więcej przez co ostrożnie ułożył nasze ciała na kołdrze nie przerywając ani na moment pocałunku. Czułam jego ciepłe wargi na mojej szyi oraz obojczykach, a następnie znów wracały do ust zahaczając na moment o żuchwę. Dłońmi delikatnie pieściłam jego nagi tors, na którego widok po prostu nogi się pode mną uginały. Chciałam to z nim zrobić. Sama nie do końca wiedziałam dlaczego. Po prostu chciałam. Może spowodowane to było chwilą, a może chciałam po prostu wynagrodzić mu tak długie czekanie i cierpliwość w stosunku do mnie. Gdy chłopak ostrożnie odpinał guziki swojej koszuli, a właściwie to na tą chwilkę mojej, usłyszałam głośne miauczenie zza ściany. Oderwałam się od jego ust i spojrzałam w tamtym kierunku. Nie trzeba było długo czekać aby dojść do tego, kto to uczynił. Harry. Zapewne już spał i śnił o tym, że jest kotem, co dość często mu się zdarzało. Nie mogąc się powstrzymać parsknęłam głośnym śmiechem. Louis z początku nie był tym zbytnio zadowolony, jednak już po chwili jego śmiech również mi towarzyszył. Chyba w tym momencie skończył się czas na czułości, który przypadkiem zarządził Harry z pokoju obok.
- Wielkie dzięki Hazza.- Mruknął do ściany Louis po czym zszedł ze mnie i ułożył się po prawej stronie łóżka mając w zamiarze pójście spać. Poszłam w jego ślady i również już po chwili leżałam tak jak wcześniej przed przyjściem Louis'a. Skradłam jeszcze szybkiego całusa z jego malinowych warg po czym odwróciłam się do niego plecami.
- Dobranoc Lou.
- Dobranoc słoneczko.- Odpowiedział mi mój dzisiejszy towarzysz w łóżku po czym mocno wtulił się w moje plecy jednocześnie przytulając mnie do siebie.
~~*~~
Z rana obudziły mnie promienie słoneczne świecące prosto w moje jeszcze zamknięte powieki. Otworzyłam je leniwie po czym spojrzałam na drugą stronę łóżka.Nie zastałam tam Louis'a. To było dziwne bo bardzo dobrze wiem, że Tomlinson jest śpiochem. Tak w zasadzie to tak jak każdy z One Direction. Chociaż i tak najdłużej śpi Zayn, jego nikt nie pobije. Leniwie wygramoliłam się spod kołdry, którą najwidoczniej musiał okryć mnie Louis, kiedy już zasnęłam, a następnie stanęłam bosymi stopami na zimnych panelach. Nie za bardzo miałam ochotę przebierać się teraz dlatego bez spoglądania nawet w lustro zeszłam na dół. Słysząc skrobanie łyżką o miskę od razu udałam się za tym dźwiękiem. Jak mogłam się pomylić. Był to Louis, który zawsze z rana je płatki śniadaniowe zalane mlekiem, a obok niego przyrządzał sobie śniadanie, albo któryś już z kolej posiłek nasz kochany głodomór.
- Dzień dobry żarłoki.- Powiedziałam z radosnym uśmiechem dosiadając się do blatu kuchennego obok Louis'a. Nie czekając ani chwili dłużej chwyciłam za miskę stojącą przed Tomlinson'em i dosunęłam ją do siebie, a następnie zaczęłam konsumować jego śniadanie.
- Cześć słoneczko.- Odparł Louis w moją stronę po czym zmierzył mój czyn i z lekko niezadowoloną miną odparł. - Tak w zasadzie to miałem zamiar to dokończyć, a Tobie zaoferować naleśniki ale jak tam sobie wolisz. Dobrze się spało? Śniło Ci się coś?
Już chciałam odpowiadać, kiedy akurat wyprzedził mnie Nialler strasznie podniecony.- Wiecie co dzisiaj mi się śniło?! - Spojrzałam z zapytaniem na Louis'a, a on na mnie po czym lekko się do siebie uśmiechnęliśmy.
- Byłeś w swojej własnej krainie gdzie wszyscy byli kanapkami, i Ty jako ten zły władca kiedy zrobili coś złego to zjadałeś ich?- Dopytał BooBear na co ja się melodyjnie zaśmiałam.
- To też. Ale coś ciekawszego. Pamiętacie jak, kiedyś była impreza na studiach gdzie zjechało się parę szkół?- Po raz kolejny zrobiliśmy to samo. Spojrzeliśmy się na siebie po czym lekko przytaknęliśmy głowami dając możliwość dokończenia Horan'owi.- No i w śnie dzisiaj właśnie tam byłem. A pamiętacie co się stało kiedy wróciliśmy do pokoju Zayn'a gdzie wszyscy mieliśmy się przespać? - W tej chwili Louis delikatnie przytaknął głową, a ja wiedząc co zaraz powie Niall spuściłam swój wzrok mając wrażenie, że zaraz spalę się ze wstydu. - No i śniło mi się, że właśnie wracaliśmy do pokoju i gdy tylko my w czwórkę otworzyliśmy drzwi zobaczyliśmy posuwającą się Rose i ...
- O czym mówicie?- Teraz już całkowicie zamarłam. W kuchni pojawiła się Perrie i to właśnie w takim momencie, kiedy Niall opowiadał o tym jak kiedyś przypadkiem nakryli mnie oraz Zayn'a na kochaniu się podczas jednej z imprez. To było strasznie kompromitujące. Zwłaszcza dlatego, że mimo tego, iż zobaczyliśmy naszych przyjaciół to Zayn nie miał ochoty sobie przerywać. Gdybym wtedy nie zrzuciła go z siebie to raczej doszedłby do szczytu przy swoich kumplach.
- A właśnie opowiadam co mi się śniło. To znaczy w śnie wróciłem do pewnego wydarza z życia studyjnego. To były jaja.- Stwierdził radosny Niall. Chyba nie przejął się tym zbytnio, że gdyby wypowiedział imię swojego kumpla to zdradziłby nasz mały sekret.
- To co Ci się takiego interesującego śniło?- Dopytywała dalej Perrie nalewając sobie do szklanki soku.
- A kiedyś przyłapaliśmy Rose jak się.. można powiedzieć pieści z takim jednym. To i tak było nic bo koleś zbytnio nie miał ochoty przestawać tego robić.- Chyba Niall zrozumiał w porę, że nie wypada nazywać tego kolesia po imieniu.
- Niall skończ proszę. To jest nie warte wzmianki. Ten facet był zwykłym dupkiem. Niby byłam w nim zakochana i już planowałam idealną przyszłość, a jednak okazał się skończonym frajerem.- Wytłumaczyłam w skrócie, jak wyglądał kiedyś narzeczony blond piękności
- O jakim frajerze mowa?- No pięknie! Tego brakowało, aby właśnie osoba obgadywana dołączyła się do już mini zebrania w kuchni. Najwidoczniej, Zayn wcale nie zorientował się, że to o nim mowa albo nie do końca słuchał moich pierwszych słów.
- Niall w śnie miał wspomnienie o tym, jak kiedyś przyłapali Rose oraz jakiegoś kolesia razem w łóżku i ponoć mimo ich obecności nie chciał skończyć. Ale Rose mówi, że był chodzącym frajerem i niepotrzebnie zmarnowała na niego czas - Wytłumaczyła blond piękność swojemu narzeczonemu po czym ucałowała jego polik wcale nie przejmując się tym, że wszyscy na nich patrzymy.
Chyba Zayn zrozumiał o jakiego frajera tu się rozchodzi. Spojrzał na mnie lekko przerażonym wzorkiem po czym delikatnie przytaknął głową, na słowa Perrie. - A czemu bronicie tylko Rose może ten koleś miał powód, do którego tak się zachował. I tu nie chodzi mi tylko o to, że prawie skończył przy swoich najlepszych kumplach ale także o to, że nazywacie go frajerem.- Zayn zaczął się bronić. Tak jak się spodziewałam Louis już miał zamiar mu wygarnąć tylko gdyby to zrobił to na pewno nie użyłby słowa frajer tylko po prostu Zayn albo Malik, jak to często mówili do siebie po nazwisku. Nie mogąc do tego puścić szybciutko odnalazłam jego wielką dłoń po czym połączyłam ją w uścisku z moją dłonią i delikatnie się do niego uśmiechnęłam. Chyba pomogło ponieważ on zrobił to samo i znów się rozluźnił. Ja to jednak mam dar...
- Ale kochanie my nie mówiliśmy, że Niall był tam z kimś jeszcze..- Powiedziała troszkę niepewnie Perrie po czym spojrzała raz na mnie, a drugi raz pytająco na Niall'a.
- Nie?! To znaczy... Niall kiedyś mi to już opowiadał. Przyleciał potem od razu do mnie i mówił, że spotkał swojego starego znajomego wraz z Rose w łóżku. I z tego co pamiętam to mówiłeś, że... byłeś tam razem z Lou, prawda Lou?- No tak cały Zayn. Myślenie nigdy nie jest jego mocną stroną. Ja na miejscu Perrie bym mu w to nie uwierzyła. Przecież więcej było w tym zdaniu jąkania niż poprawnej wypowiedzi, a po za tym jeszcze miesza w to swojego niczemu nie winnemu przyjaciela. Faktycznie ma troszkę bujną wyobraźnie. Jednak chyba Perrie albo jest taka głupia, albo tak zakochana w nim, że tylko radośnie się do niego uśmiechnęła i przytaknęła ze zrozumieniem głową.
- Mnie stary w tą historię nie mieszaj. Załóżmy, że byłem pijany i grałem na banjo.- Po tych słowach Louis wstał ze swojego miejsca i udał się do salonu. Nie miałam ochoty patrzeć na jakieś głupie gierki Zayn'a oraz Perrie, dlatego śmiejąc się pod nosem ze słów marchewkowego odkurzacza poszłam w jego ślady i już po chwili siedziałam obok niego na wielkiej kanapie wtulając się w jego bok.
- Na prawdę?! Na banjo..?! - Zapytałam przez śmiech po czym spojrzałam w jego błękitne tęczówki.
- Nie wierzysz w to, że umiem grać na banjo?! Kiedyś Ci zagram, ale takie koncerty to tylko po pijaku moja księżniczko.- Przyznał z radosnymi iskierkami tańczącymi w jego tęczówkach po czym złożył na moich ustach słodki pocałunek.
~~~*~~~
Przepraszam, że już minęły 2 tygodnie od mojego poprzedniego opublikowanego rozdziału i, że musieliście tak długo czekać na ten. Ale to nie tak, że nie dodawałam go z czystego lenistwa tylko dlatego, że mam małe problemy rodzinne. Pewna osoba.. bardzo ważna dla mnie jest chora i to nie jest zwykłe przeziębienie dlatego nie mogę zbytnio się skupić aby coś napisać. Moim zdaniem ten rozdział również jest jedną wielką chodzącą wypociną i nie ma składu ani ładu, ale tak samo sądziłam o poprzednim, a wam się on straszliwie podobał ;)
Proszę, jeśli już to czytasz to daj ten jeden komentarz. Nie musi on być miły.. ma być szczery co tak na prawdę sądzisz o moim opowiadaniu. Może dzięki niemu coś jeszcze bardziej ulepszę w nim, a każdy komentarz daję mi porządnego mobilizującego kopa w tyłek, przez którego piszę o wiele szybciej kolejne rozdziały. Również mam prośbę abyście polecali mój blog na fb albo twitterze bądź każdym innym portalu społecznościowym, na pewno bardzo serdecznie wam za to podziękuję. Również możecie zadawać pytania na ASK.FM na pewno odpowiem ;)